Ławka

Tadek

taka obsrana i odrapana

Lucek

Usiadł i wyciągnął z gumiaka paczkę wymiętoszonych Dżingów Lingów i zapalił jednego.

Brunhilda Śmietana

-Daaaj jednego. - podeszła do niego z błagalną miną.

Kunegunda Cichodajka.

Tachała wielki wór kartofli.
-Siema ema!-krzykneła i również usiadła-Daj szluga koleś!-rzekła, jako, że ziomalska była.

Brunhilda Śmietana

-Oo, a na co te karofele? - spytała wskazując na wór. Wieelki wór.

Kunegunda Cichodajka.

-na zupę kartoflankę-wyjaśniła-muszę nakarmić moje martwe kozy!

Brunhilda Śmietana

-Aha, właśnie też muszę nakarmić moje, dawno nie jadły. - przypomniała sobie o swoich 'podopiecznych'.

Kunegunda Cichodajka.

-to je przywlecz ino do mnie, to im dam mojej zupy-rzekła z uroczym uśmiechem ukazując swoje całe trzy czarne zęby.

Brunhilda Śmietana

-Przywlekę, przywlekę. - odparła i klapnęła tam na ławce.

Kunegunda Cichodajka.

-no i bardzo dobrze-odparła sięgając do stanika i wyciągając z niego pół litra-chcesz kochana?-odkręciła nakrętkę zebami.

Alicja Psikuta

jako że miejsca ino był brak na ławce, usiadła na kolanach lucka
-podłogę zepsułam w chałupie - powiedziała i rozłożyła ręce

Tadek

przyszedł do nich, taki śmierdzący szpirytusem.

Brunhilda Śmietana

-No pewno, nie wypada odmówić. - powiedziała biorąc od niej butelkęę. - A może pójdziemy na jagoody? - zaproponowała. - Iiii zrobimy jagodzianki!

Lucek

- Ej to moje! Musiałem sprzedać wszystkie butelki po ostatniej potupaji w remizie po 30 giera sztuka, żeby na nie uzbierać!- oburzył się i był oburzony ale i głodny więc z chęcią przystał na zupę kartoflankę - Też kce zupeł!

Kunegunda Cichodajka.

-dźińdobry-powiedziała do tych co przyszli, ano.